30 Kwi. 2009
Wyjazd na rozpoczynający się jutro weekend majowy znów będzie wielkim wyzwaniem dla kierowców. Przyda się więc cierpliwość, spryt i dokładna mapa z zaznaczonymi bocznymi drogami. Powód? Większość głównych tras Polski jest rozkopana, a to oznacza, że przy tak dużym natężeniu ruchu tworzyć się będą korki. Dlatego dziś ostrzegamy, gdzie można się spodziewać spowodowanego remontem zatoru i radzimy, jak ominąć newralgiczne miejsca i sprawniej i bezstresowo dojechać na upragniony wypoczyne
Dlatego dziś ostrzegamy, gdzie można się spodziewać spowodowanego remontem zatoru i radzimy, jak ominąć newralgiczne miejsca i sprawniej i bezstresowo dojechać na upragniony wypoczynek.
Miliardowe inwestycje przyczyniły się do tego, że na naszych drogach krajowych trwa w tej chwili prawie 40 poważnych remontów. Niestety nie ominęły one tras wiodących na Mazury, nad morze czy w góry, a to właśnie w tamtych kierunkach ruszy dziś wielu Polaków.
Sporym problemem będzie dojazd do Trójmiasta od południa. Jadący krajową „jedynką” od strony Grudziądza nie będą mieć powodów do narzekań aż do momentu, gdy dotrą do Pszczółek. Od tej miejscowości aż do Pruszcza Gdańskiego (11 km) droga jest rozkopana, a ruch puszczany jest wahadłowo. Jedynym sposobem na uniknięcie półgodzinnego postoju w korku jest zjazd jeszcze w Tczewie na autostradę. Jest co prawda płatna, ale się nie zatyka i łączy z obwodnicą Trójmiasta.
Nad wyborem tej trasy powinni się jednak bardzo mocno zastanowić ci, którzy nad Bałtyk czy na Kaszuby będą jechać z Warszawy, Lublina czy Krakowa. Dla nich naturalnym dojazdem do A1 jest trasa przez Płońsk i Toruń. A łączącej te dwa miasta drogi powinni unikać wszyscy, którzy nie chcą mieć doszczętnie zszarpanych nerwów. Rozkopy ciągną się tu przez 40 km, co chwila trzeba zwalniać do minimalnej prędkości. To miejsce lepiej ominąć, jadąc przez Płock i Włocławek albo krajową „siódemką” przez Mławę i Elbląg.
Na spore korki powinni się też przygotować wyjeżdżający nad morze mieszkańcy Wielkopolski i Dolnego Śląska. Naturalna dla nich droga nad morze, czyli krajowa „jedenastka”, jest rozkopana w zaledwie dwóch miejscach, ale za to na bardzo długich odcinkach. Między Podaniem a Obornikami remont ciągnie się przez niemal 40 km, a już kilkanaście kilometrów dalej, między Chodzieżą a Piłą, zaczyna się kolejny, tym razem ośmiokilometrowy rozkop. Żeby uciec przed gwarantowanymi w tym miejscu potężnymi korkami, warto w Obornikach skręcić na Czarnków i Trzciankę, tą drogą dojechać do Piły i tu wrócić na „jedenastkę”.
Duże kłopoty czekają również miłośników Mazur i Suwalszczyzny. O ile dojechać można tu bez większych problemów z każdego rejonu Polski, o tyle już podróżowanie po Krainie Wielkich Jezior jest koszmarem. Drogi w tym rejonie są ciasne, kręte i niebezpieczne, a jedyna porządna, czyli krajowa „szesnastka”, jest dosłownie naszpikowana remontami. W okolicy Iławy rozryte są dwa odcinki (w sumie 6 km), kawałek dalej, między Ostródą a Olsztynem, w przebudowie jest aż 10 km drogi.
Następne pułapki czyhają tuż za Olsztynem, w okolicy Mikołajek i przed Ełkiem - wszędzie ruch puszczany jest wahadłowo. Niestety, tu trzeba będzie swoje odczekać w korku, bo sposobu na objazd bez nadkładania wielu kilometrów po fatalnych drogach po prostu nie ma. W zdecydowanie lepszej sytuacji są ci, którzy z centrum i południa Polski będą jechać w okolice Augustowa. Na prowadzącej tędy krajowej „ósemce” można spodziewać się dwóch trudnych punktów - jeden jest tuż przed Białymstokiem, drugi - w Korycinie. Żeby uniknąć problemów, wystarczy zamiast przez Białystok pojechać na Suwalszczyznę przez Łomżę.
Na szybką i przyjemną podróż nie mają niestety co liczyć także miłośnicy gór. Zwłaszcza ci, którzy planują wypoczynek w Tatrach czy Bieszczadach i będą tam chcieli jechać przez stolicę. Utrudnienia zaczynają się już za Warszawą - trwa bowiem remont w wiecznie zakorkowanych podwarszawskich Jankach. Nieco dalej, na obwodnicy Grójca, z powodu budowy wiaduktu zwężony jest kilkusetmetrowy odcinek drogi.
Dalej jedzie się dobrze, ale niestety tylko do Kielc. Tuż przed tym miastem drogowcy przebudowują bowiem drogę na odcinku kilometra w miejscowości Występa. Aby nie stać tu w korku, trzeba nieco wcześniej skręcić w boczną dróżkę, przejechać przez Zaleziankę i Belno i tuż przed obwodnicą Kielc wrócić na główną drogę.
Podobnego manewru nie da się wykonać na rozkopanym węźle w Głogaczowie z powodu rozjazdu na Zakopane i Wadowice. W przebudowie jest tu na szczęście zaledwie 150 m drogi. Oczywiście przestrzegamy również przed zakopianką, na której zawsze można utknąć na dłużej.
Znacznie gorszej sytuacji muszą się też spodziewać kierowcy jadący w Bieszczady przez Rzeszów. Aż 70 km prowadzącej do tego miasta drogi krajowej nr 9 to jeden wielki rozkop. Przejazd tego odcinka zajmuje nawet 1,5 godziny. Kto nie chce tak się ślimaczyć, powinien skręcić z „dziewiątki” na Sandomierz i pojechać przez Stalową Wolę, Nisko i Leżajsk.
Miliardowe inwestycje przyczyniły się do tego, że na naszych drogach krajowych trwa w tej chwili prawie 40 poważnych remontów. Niestety nie ominęły one tras wiodących na Mazury, nad morze czy w góry, a to właśnie w tamtych kierunkach ruszy dziś wielu Polaków.
Sporym problemem będzie dojazd do Trójmiasta od południa. Jadący krajową „jedynką” od strony Grudziądza nie będą mieć powodów do narzekań aż do momentu, gdy dotrą do Pszczółek. Od tej miejscowości aż do Pruszcza Gdańskiego (11 km) droga jest rozkopana, a ruch puszczany jest wahadłowo. Jedynym sposobem na uniknięcie półgodzinnego postoju w korku jest zjazd jeszcze w Tczewie na autostradę. Jest co prawda płatna, ale się nie zatyka i łączy z obwodnicą Trójmiasta.
Nad wyborem tej trasy powinni się jednak bardzo mocno zastanowić ci, którzy nad Bałtyk czy na Kaszuby będą jechać z Warszawy, Lublina czy Krakowa. Dla nich naturalnym dojazdem do A1 jest trasa przez Płońsk i Toruń. A łączącej te dwa miasta drogi powinni unikać wszyscy, którzy nie chcą mieć doszczętnie zszarpanych nerwów. Rozkopy ciągną się tu przez 40 km, co chwila trzeba zwalniać do minimalnej prędkości. To miejsce lepiej ominąć, jadąc przez Płock i Włocławek albo krajową „siódemką” przez Mławę i Elbląg.
Na spore korki powinni się też przygotować wyjeżdżający nad morze mieszkańcy Wielkopolski i Dolnego Śląska. Naturalna dla nich droga nad morze, czyli krajowa „jedenastka”, jest rozkopana w zaledwie dwóch miejscach, ale za to na bardzo długich odcinkach. Między Podaniem a Obornikami remont ciągnie się przez niemal 40 km, a już kilkanaście kilometrów dalej, między Chodzieżą a Piłą, zaczyna się kolejny, tym razem ośmiokilometrowy rozkop. Żeby uciec przed gwarantowanymi w tym miejscu potężnymi korkami, warto w Obornikach skręcić na Czarnków i Trzciankę, tą drogą dojechać do Piły i tu wrócić na „jedenastkę”.
Duże kłopoty czekają również miłośników Mazur i Suwalszczyzny. O ile dojechać można tu bez większych problemów z każdego rejonu Polski, o tyle już podróżowanie po Krainie Wielkich Jezior jest koszmarem. Drogi w tym rejonie są ciasne, kręte i niebezpieczne, a jedyna porządna, czyli krajowa „szesnastka”, jest dosłownie naszpikowana remontami. W okolicy Iławy rozryte są dwa odcinki (w sumie 6 km), kawałek dalej, między Ostródą a Olsztynem, w przebudowie jest aż 10 km drogi.
Następne pułapki czyhają tuż za Olsztynem, w okolicy Mikołajek i przed Ełkiem - wszędzie ruch puszczany jest wahadłowo. Niestety, tu trzeba będzie swoje odczekać w korku, bo sposobu na objazd bez nadkładania wielu kilometrów po fatalnych drogach po prostu nie ma. W zdecydowanie lepszej sytuacji są ci, którzy z centrum i południa Polski będą jechać w okolice Augustowa. Na prowadzącej tędy krajowej „ósemce” można spodziewać się dwóch trudnych punktów - jeden jest tuż przed Białymstokiem, drugi - w Korycinie. Żeby uniknąć problemów, wystarczy zamiast przez Białystok pojechać na Suwalszczyznę przez Łomżę.
Na szybką i przyjemną podróż nie mają niestety co liczyć także miłośnicy gór. Zwłaszcza ci, którzy planują wypoczynek w Tatrach czy Bieszczadach i będą tam chcieli jechać przez stolicę. Utrudnienia zaczynają się już za Warszawą - trwa bowiem remont w wiecznie zakorkowanych podwarszawskich Jankach. Nieco dalej, na obwodnicy Grójca, z powodu budowy wiaduktu zwężony jest kilkusetmetrowy odcinek drogi.
Dalej jedzie się dobrze, ale niestety tylko do Kielc. Tuż przed tym miastem drogowcy przebudowują bowiem drogę na odcinku kilometra w miejscowości Występa. Aby nie stać tu w korku, trzeba nieco wcześniej skręcić w boczną dróżkę, przejechać przez Zaleziankę i Belno i tuż przed obwodnicą Kielc wrócić na główną drogę.
Podobnego manewru nie da się wykonać na rozkopanym węźle w Głogaczowie z powodu rozjazdu na Zakopane i Wadowice. W przebudowie jest tu na szczęście zaledwie 150 m drogi. Oczywiście przestrzegamy również przed zakopianką, na której zawsze można utknąć na dłużej.
Znacznie gorszej sytuacji muszą się też spodziewać kierowcy jadący w Bieszczady przez Rzeszów. Aż 70 km prowadzącej do tego miasta drogi krajowej nr 9 to jeden wielki rozkop. Przejazd tego odcinka zajmuje nawet 1,5 godziny. Kto nie chce tak się ślimaczyć, powinien skręcić z „dziewiątki” na Sandomierz i pojechać przez Stalową Wolę, Nisko i Leżajsk.
Ważne linki